Każda korporacja stanowi niezwykle złożony mechanizm. Żeby móc funkcjonować i wytrzymać konkurencję z innymi firmami musi zatrudniać specjalistów z najróżniejszych dziedzin, często odległych od siebie o całe lata świetlne, jak chociażby marketing i księgowość. W obrębie firmy mamy więc do czynienia z ludźmi, których nadrzędnym celem jest wytworzenie określonego produktu, lub udzielenie określonej usługi, a którzy nie mają bladego pojęcia o tym, co robią pracownicy innych działów.
Z takiego stanu rzeczy niejednokrotnie wynika z tego niemały bałagan, gdy na przykład pojawiają się sytuacje, w których działy muszą wymieniać się informacjami. Pojawiają się problemy komunikacyjne – marketingowiec będzie mówił innym językiem i miał zupełnie inne priorytety niż księgowa. Do tego każdy dział jest z reguły przekonany o własnej niezbędności i wyższej pozycji w hierarchii ważności korporacji.
Dodajmy do tego jeszcze menadżerów wyższego szczebla, którzy podejmują najważniejsze dla firmy decyzje, a którzy zazwyczaj nie mają pojęcia czym zajmują się szeregowi pracownicy. Nic dziwnego, że ten model działania korporacji implikuje stałe problemy.
Jak można to zmienić? Dobrym pomysłem wydaje się oprowadzanie pracowników po działach, w których nie pracują na co dzień i różnego rodzaju imprezy integracyjne. Burzy się w ten sposób mury dzielące poszczególnych specjalistów i pozwala im dostrzec w sobie nawzajem współpracowników, a nie konkurentów. Dzięki temu możemy sprawić, że księgowość przestanie patrzeć na dział analiz jak na kosmitów, a księgowa, gdy spotka na korytarzu marketingowca, uśmiechnie się do niego i przywita, zamiast piorunować go wzrokiem.